Drugi dzień w Paryżu zapowiadał się
całkiem ciekawie. Zwiedzanie postanowiłyśmy zacząć od zobaczenia
gmachu Opery Garnier – która niegdyś była operą narodową, a
dzisiaj jest miejscem, gdzie króluje balet. Niestety nie udało nam
się wejść do środka- cóż, następnym razem.
Opera Garnier |
Grande synagouge |
Jednak tego ranka najbardziej
interesowało nas odnalezienie Grande synagogue de Paris-Wielkiej Paryskiej
Synagogi. Niestety, tutaj również spotkało nas małe
rozczarowanie- niewiele osób potrafiło nam powiedzieć, gdzie
dokładnie synagoga się znajduje i mimo że byłyśmy w odpowiedniej
dzielnicy – wielka synagoga jakby.. rozpłynęła się w powietrzu.
Może wcale nie jest taka grande? :) Wiecie, że posiadanie
mapy na niewiele się w naszym (beznadziejnym) przypadku zdaje,
dlatego zanim znalazłyśmy Synagogę i dowiedziałyśmy się od
spotkanego tam Żyda, że nie ma żadnej możliwości, aby wejść do
środka – minęło sporo (cennego) czasu i zgodnie stwierdziłyśmy,
że gra nie była warta świeczki. Czmychnęłyśmy więc czym
prędzej do centrum, aby tam realizować kolejne punkty naszej
wyprawy.
I tutaj już
przyszło mi zachwycić się niesamowicie. Polecona przez Wojtka
kapliczka Saint-Chapelle. Przepiękna, niepozorna, XIII wieczna
pozostałość dostojnego gotyku. Najbardziej urzekające okna z
piętnastoma wielkimi witrażami przedstawiającymi dzieje ludzkości - od Księgi Rodzaju po zmartwychwstanie Chrystusa.
Saint Chapelle w remoncie |
Kolejnym celem było
wejście na wieżę Notre- Dame, jednak gdy zobaczyłyśmy kolejkę,
która wydawała się nie mieć końca, postanowiłyśmy nie tracić
czasu i odłożyć wizytę u Dzwonnika na później. Walczuś ruszył
do Centre Pompidou – kontrowersyjnego, nowoczesnego, paryskiego
dziwaka, a ja nie chcąc tracić czasu na obiekty, które widziałam
podczas ostatniej wizyty w Paryżu, zdecydowałam się
odwiedzić Conciergerie – dawne paryskie więzienie.
Ucieszona brakiem
kolejki z uśmiechem odebrałam bilecik od Pani w kasie, która
dowiedziawszy się o moim pochodzeniu, pięknie zaprosiła do
zwiedzania po.. polsku! :)
Conciergerie zmieniała swoje funkcje w zależności od panujących władców- w VI wieku
wzniesiona jako pałac królewski, w kolejnych wiekach miewała różne
funkcje- budowla była siedzibą paryskiego Parlamentu, a następnie
stała się więzieniem gdzie przebywali najwięksi więźniowie
polityczni Francji. Podczas rewolucji mieściła się
tu siedziba Trybunału. To tutaj sądzona była Maria Antonina.
Ekspozycję przyszło
mi zwiedzać w towarzystwie zerkającego na mnie ze ścian Ludwika
XIV- akurat trafiłam na wystawę poświęconą Jego Królewskiej
Mości.
Conciergerie, tak ogólne? Dużo powiązań z Saint Chapelle, dużo starych ksiąg, atrybutów władzy, fragmenty murów katedry z Chartres. Osobna ekspozycja poświęcona historii twierdzy, imitacje cel więziennych i związków budynku z więzieniem Marii Antoniny. Ogólne wrażenia? Dobre, ale dla mnie za mało interaktywnie, za mało ciekawie- dlatego drugi raz raczej nie zdecydowałabym się na odwiedzenie tego miejsca.
Conciergerie, tak ogólne? Dużo powiązań z Saint Chapelle, dużo starych ksiąg, atrybutów władzy, fragmenty murów katedry z Chartres. Osobna ekspozycja poświęcona historii twierdzy, imitacje cel więziennych i związków budynku z więzieniem Marii Antoniny. Ogólne wrażenia? Dobre, ale dla mnie za mało interaktywnie, za mało ciekawie- dlatego drugi raz raczej nie zdecydowałabym się na odwiedzenie tego miejsca.
Pałac Sprawiedliwości mieszczący się tuż obok Saint Chapelle |
Mając jeszcze
trochę czasu (Walczusiowe obejście Pompidou było nieco bardziej
czasochłonne), postanowiłam nie siedzieć bezczynnie, tylko ruszyć
w stronę Ogrodów Tuileries i zobaczyć upragnione Musée de l'Orangerie.
Pierwszy pomysł- metro. Szybko się jednak zreflektowałam i ufając
sobie i mojej niebywałej terenowej intuicji, postanowiłam
wykorzystać pogodę i odbyć dłuuugi, pieszy spacer brzegiem
Sekwany, aby podziwiać skąpaną w popołudniowym słońcu francuską stolicę.
Sprzedaż książek i obrazów na bulwarach nieopodal Sekwany |
Poznajecie to miejsce? :) |
Jesienne Ogrody |
Kolejka-
ogromna. Miałam cichą nadzieję, że poniedziałek = mniejsza ilość
turystów,ale czego ja się, głupia, spodziewałam, po porannym
widoku tłumu lgnącego do Notre Dame? Grzecznie odczekałam swoje i
przez następne pół godziny przyszło mi podziwiać dzieła
impresjonistów, symbolistów i fowistów. I najważniejsze - to, po
co tutaj przyszłam - „Nenufary” Clauda Moneta, świetne,
abstrakcyjne malowidła wyeksponowane w skromnych, półokrągłych
salach. Usatysfakcjonowana, mogłam już ze spokojnym sercem wrócić
do Walczusia, który dzielnie trzymał nam kolejkę do wejścia na
Wieżę Notre Dame (fotorelacja tu) – za co chylę czoła, bo mimo
szybkiego, wykończającego spaceru tym razem drugą stroną Sekwany,
przyszłam, księżniczka, praktycznie „na gotowe” - chwila
później i wysiłki kolejkowe Walczusia zginęłyby w otchłani
żądnych Dzwonnika, zdziczałych turystów! :)
Muzeum Orsay w starym dworcu, z pewnego oddalenia |
A do Notre- Dame jeszcze tak daleko.. |
Grande Palais |
Wejście do Orsay'a |
Popołudnie minęło nam na włóczeniu
się po Quartier Latin, dzielnicy żaków, chyba jednej z najbardziej
lubianych dzielnic handlowych Paryża.
Nasz wydział! Prawie jak Narutowicza w Szczecinie, tylko że brzydszy :). |
Uwieńczeniem wędrówki był Panteon – imponujący kolos wzorowany na tym rzymskim. Jest
to miejsce spoczynku słynnych postaci z historii Francji – to
tutaj znajdują się grobowce francuskiej elity - Woltera, Victora Hugo,
Emila Zoli, Braille'a... i naszej rodaczki Marii
Skłodowskiej-Curie.
Brawo do Polaka, który dorysował kreseczkę przy"l" w nazwisku! :) Niech sobie, Francuzi, nie myślą!:) |
Wnętrze zrobiło na mnie ogromne
wrażenie- jeszcze bardziej wzrósł apetyt na zobaczenie
oryginału:).
Wieczór chciałyśmy spędzić w
Ogrodach Luksemburskich – niestety, mimo całkiem wczesnej godziny ,
zastałyśmy zamkniętą bramę.
Gdy dołączył do nas Wojtek, nasze drogi nieco się rozeszły. Moi kompani chcieli
zobaczyć Paryż nocą ze szczytu Wieży Eiffla. Ja niezbyt
zainteresowana tym pomysłem, nie zniechęcając
się reakcją Wojtka (A po co ty tam jedziesz? Chodź z nami na
Wieżę!) postanowiłam samotnie wybrać się na drugi koniec
Paryża do nowoczesnej dzielnicy La Défense.
Grande Arche |
Autor- http://www.airpano.com/ |
Cicho, ciemno. Młodzi ludzie
odpoczywający na schodach, gdzieniegdzie brzdąkanie gitary. Siedząc
na olbrzymich schodach gapiłam się przed siebie podziwiając z
zupełnie innej, odległej perspektywy drugi łuk, ten bardziej
znany- Łuk Triumfalny, o którym pisałam tu. Ciekawy widok- sznur
płynących samochodów i znowu- gwieździsty układ Paryża, tak
bardzo dający się we znaki.
Łuk Triumfalny- po lewej- widok rzeczywisty; po prawej- zoom. |
Przed godziną 22 stwierdziłam, że pora wracać. Jednak chcąc odnaleźć drogę do metra poczułam się
odrobinę zagubiona, bo.. nijak nie mogłam znaleźć dobrego wejścia
;). Nie pytajcie, jak to zrobiłam- na szczęście przemiły Francuz
widząc moje nieogarnięcie podprowadził mnie niemalże pod samą
stację. Cóż, kilka samotnych wypadów i będę mistrzem orientacji
w terenie. Przysięgam!
Dobre pytanie... |
Gdy wróciłam pod Ajfelę, aby dołączyć do Walczusia i z Wojtka, nie ominęła mnie konfrontacja z natarczywą armią sprzedawców, próbujących wcisnąć mi miniaturkę wieży lub (co
bardziej kuszące)- szampana do wypicia na Polach Marsowych. Jednak
jako że samotnie raczej nie piję, grzecznie odmówiłam.
Taka jestem duża! |
Napiliśmy
się za to razem, nie szampana, a piwa, siedząc nad brzegiem Sekwany i kostniejąc z zimna. Gdy wracaliśmy do mieszkania Wojtka, znowu
na piechotę (Wojtek chyba potrzebował spaceru, a moje nogi
krzyczały na mnie z oburzenia), myślałam że jeżeli są jakieś granice
dla moich stóp, to właśnie chyba je przekroczyłam :). Kolejny paryski dzień
jednak można było zaliczyć do udanych i zasnąć nie zdążając
nawet pomyśleć o tym, co czeka nas w dniu kolejnym :).
3 komentarze:
Nareszcie dotarłszy na adres Twojego bloga, stwierdzam, że jest niebywale inspirująco~! :) Będę wpadać częściej i sięgać po garść informacji i zdjęć z podróżniczego życia.
Pozdrawiam i ściskam serdecznie - A.B.
Ciągle nie wiem, jak Wojtek mnie przekonał aby wejść na Eiffla pieszo :o Chociaż było warto :) Moje nogi tych intensywnych dni nie wytrzymywały (skoro następnego dnia kupiłam bandaż za skandaliczną cenę, to musiało być naprawdę źle...).
(i błagalne zapytanie Zabojszcza: "Wojtek, daleko jeszcze?" :*)
https://www.youtube.com/watch?v=Bg_gb2-01CM - no to daleko czy nie ? :D
Prześlij komentarz