Odgłos walizkowych kółek
sunących po ziemi. Głosy na korytarzu. Otwieram oczy. Spoglądam
przez okno. Głębokie westchnienie. Tak, to kolejna osoba, która
wraca do domu na święta. Nieco
smutno... ale tylko chwilowo. Przecież sama wybrałam – bo nie ma
czasu, bo sesja, bo ekonomiczniej.
"Petit" Papa Noël |
Ostatni
czas we Francji to czas smutku przeplatanego z radością i
uśmiechem, czas nauki, przy której prawo w Polsce wydaje się
prościzną, to czas wielu obaw, melancholii. To czas, w którym nie
jeden raz zadaję sobie pytanie- czy podołam? To czas, w którym
wciąż pytam siebie, czego chcę i czy wszystko uda się tak, jak
sobie zaplanowałam. Czy mam wystarczająco dużo siły i
samozaparcia. Czy starczy cierpliwości, o którą tak trudno każdego
dnia. To czas rozczarowań, bo chcesz wiele, a niewiele możesz. To
czas, gdy serce rwie się jednocześnie do hiszpańskiego klimatu,
który jest w zasięgu ręki i... górskich szlaków, które tak
często nawiedzają w snach.
Lubię
być daleko. Chcę być daleko. Lubię takie życie, którego
zaznałam w Bordeaux. Jest inaczej. Jest lepiej. Ale nie dlatego, że
jestem poza Polską. Jest lepiej, bo zmieniło się coś we mnie-
równie dobrze mogłam dostać olśnienia w Polsce, Niemczech czy na
końcu świata. W moich małych Żarach czy w magicznym Paryżu.
Splot wydarzeń, miejsc i ludzi sprawił jednak, że oczy otworzyły
mi się tutaj, we Francji; chyba mogę już dzisiaj powiedzieć -
mojej Francji. Francji, którą kocham, Francji, której tak często
nie rozumiem. Francji, którą być może znienawidzę – jeżeli
pokomplikuje mi plany i marzenia na przyszły rok.
Złowię je wszystkie! :) |
Kiedy
widzę mamę krzątającą się po kuchni lepiącą pierogi, tatę
chwalącego się, ile karpi udało mu się zakupić, kiedy czuję
zapach pyszności roznoszących się z domowej kuchni, widzę starą
choinkę, która wciąż wygląda całkiem nieźle- tylko dzięki
kreatywności mamy, kiedy słyszę ulubione kolędy Arki Noego
rozbrzmiewające w całym domu- jest mi przykro. Jest mi przykro, bo
lubię święta – jakiekolwiek upodlenie na ulicach czy w mediach
by im nie towarzyszyło.
Lubię
święta, bo.. lubię swoją rodzinę. Lubię, gdy brat jak zwykle
kpi ze mnie przy wigilijnym stole, lubię gdy tata w każde święta mówi „żebyśmy spotkali się wszyscy w takim gronie za rok”,
lubię grać w moją ulubioną grę z rodzinką. Lubię, gdy cieszą
się z moich prezentów. Sama lubię znajdować upominki pod choinką.
Lubię gdy świeżo upieczeni nowożeńcy spędzają z nami czas –
nawet nie zdają sobie sprawy, jak bardzo mi miło, gdy przychodzą
na Wigilię. Lubię ten moment, gdy trzymając mamę pod rękę
idziemy razem na Pasterkę, lubię smak popasterkowego barszczu,
który nigdzie nie smakuje tak samo dobrze jak w domu.
Święta na ulicach Bordeaux |
W
Bordeaux zielono. Gdy wyglądam przez okno- widzę drzewa, którymi
zachwycam się niesamowicie- bo jak to tak, pod koniec grudnia, można
być takim zielonym? Przechadzam się parkiem, z którym najczęściej
umawiam się na samotne schadzki. Oczy i dusza się śmieją, gdy
widzę zieloną trawę i odbicie jesiennych jeszcze drzew w tafli
wody. Chcę wybuchnąć śmiechem, gdy widzę oświetlone choinki
przeplatane dumnymi palmami.
Widok z okna- te drzewa poprawiają mi humor każdego poranka :) |
"Mój" park - tak bardzo grudniowo! |
Święta
w Bordeaux nie pasują mi tak bardzo jak w Polsce. Bo czy święta to
nie czas, który spędza się z rodziną? Z rodziną, z którą różni
tak wiele, a jednak- z jedynymi ludźmi, na których zawsze mogę
liczyć, niezależnie od tego, co sobie ubzduram, wymyślę,
postanowię.
Życzę
sobie, aby te święta nie były samotne. Życzę sobie spędzić je
z ludźmi z różnych zakątków Europy. Życzę sobie pójść na
Pasterkę i nie zrozumieć z kazania prawie niczego. Życzę sobie
nie płakać- bo przecież już tego nie robię. Życzę sobie nie
marudzić. Pójść bożonarodzeniową nocą na spacer i patrząc na
Garonnę pomyśleć o tym, co dobrego mnie tu spotkało - i
o tym, że już niedługo wracam. Może wypić wino, myśląc o tym,
że nie wrócę do siebie- bo gdzie teraz jest to „u mnie”?
Wam
zaś życzę, abyście zwyczajnie, po ludzku, cieszyli się tą
chwilą wytchnienia przy wigilijnym stole- nawet jeśli święta
spędzacie z nielubianą rodziną. Nawet jeżeli ich-świąt, też
tak zwyczajnie, nie lubicie. Życzę Wam, abyście się uśmiechali
niezależnie od liczby głupich komentarzy od ciotek i wujków
usłyszanych na wasz temat przy świątecznym stole. Bo przecież w
gruncie rzeczy są one całkiem zabawne. Życzę Wam, abyście
dzieląc się opłatkiem szczerze powiedzieli innym, czego życzycie-
bo przecież każdy o czymś marzy i każdemu miło jest słyszeć,
że ktoś go w tych marzeniach wspiera. I że często jest to
najbliższa mu osoba.
Joyeux Noël ! Wesołych Świąt!
Życzmy
więc sobie, kochani, Wesołych Świąt. Tak zwyczajnie, po ludzku.
Bez cienia ironii i złośliwego grymasu na twarzy. Życzmy sobie
ciepłych serc i otwartych umysłów. Życzmy sobie, aby w kolejne
święta, móc bez cienia wątpliwości, z dumą w głosie powiedzieć,
że.. to był dobry rok. Że zdarzyło się coś dobrego i że..
kolejny będzie jeszcze lepszy :).
Joyeux Noël ! Wesołych Świąt!
Świecące i płaczące Bordeaux |
Jarmark świąteczny |
Pyszne, grilowane kasztany! Prawie jak pierogi. |
P.S I mówcie co chcecie, ale świąteczne piosenki po francusku są czarujące !
1 komentarze:
Faktycznie byłyśmy na spacerze nad Garonną po Wigilii...o 6 rano :)
Prześlij komentarz