C'est la vie! O Francji i Francuzach

sobota, 13 czerwca 2015

 
Francja elegancja! Gustowne garsonki, urocze kaszkiety, wykwintne posiłki przy świecach. Paryska moda! Kraj winem płynący, żabie udka i ślimaki pochłaniane z apetytem kilka razy w tygodniu. Francuscy namiętni kochankowie, szarmanccy uwodziciele. Szykowne damy, francuskie pocałunki.. 


Ileż to wyobrażeń miałam o Francji! Ileż to wizji gnieździło się w głowie, tworząc idealny obraz francuskiej arkadii. Jednak stereotypy niewiele mają wspólnego z rzeczywistością :) Ilu francuskich cech i tradycji nie byłam świadoma...


1. Francuzi często piją wino. I się na nim znają

Prawda! I sposób jego podawania traktują dość poważnie. Do dzisiaj pamiętam, jak kolega Francuz na zorganizowanej przeze mnie urodzinowej imprezie, z lekką drwiną i zaskoczeniem przyjął propozycję  napicia się wina w przygotowanych dla gości, plastikowych kubkach. Co ja, głupia Polka, mogę wiedzieć o tym niebiańskim trunku ? :) Miało to swoje zalety- gdy spotykałam się z Francuzem, zawsze to on wybierał wino i faktycznie - za każdym razem smakowało dobrze. Wino dodaje Francji magii. Tym bardziej, jeśli żyje się w Bordeaux- mieście, które słynie z produkcji wina. Francuzi lubują się w oprowadzaniu po winnicach, dzieleniu się (w granicach rozsądku) tajniakami dojrzewania i smakowania tego wspaniałego trunku.
Piją wino często, choć w niewielkich dawkach. Kupowanie wina francuskim hostom uważam za jedną z największych faux pas we Francji. Któż bowiem lepiej od Francuza rozpozna, że podarowane wino nie jest napojem z wyższej półki, a tańszym jego odpowiednikiem? :)

2. Francja elegancja
Tak samo jak Polska, Włochy czy Grecja. Kaszkiety były, ale osławionych garsonek brak. Francuscy mężczyźni raczej eleganccy, to fakt. Kobiety- jak wszędzie. Faceci noszą dziwaczne apaszki- co mi wydaje się kompletnie niemęskie. Zwykła, codzienna Francja może i elegancja, ale tylko z dobrze pasującego brzmienia :) Trzeba im jednak przyznać, że mają klasę. I nie o ubiorze tu mowa!

 3. Cigarette?

Francuzi palacze? Prawda! Palą dużo i intensywnie. Palenie odbiera im tej, i tak mocno przesadzonej, elegancji.

4. Francuzi nie mówią po angielsku.

Tutaj można podyskutować :) Wolą mówić po francusku- to na pewno. Podejdź do Francuza i zapytaj o drogę po angielsku... Odpowie? Nie odpowie? Loteria! Francuzi kochają swój język, lubują się jego wyjątkowością, pragną zamanifestować ją światu. Ale doceniają, gdy chociaż starasz się mówić po francusku- to nic, że kaleczysz język, ledwo wykrztuszasz z siebie łamane słowa. Są raczej wyrozumiali i pomocni, gdy widzą, że stawiasz czoła językowi Moliera :)

Parlez Vous Francais? by Randolph4772
http://randolph4772.deviantart.com
I to nic, że często nie rozumiesz, co do Ciebie mówią. Ciężko przestawić się na rozmowę po angielsku z Francuzem, który z przyzwyczajenia zjada wszystkie "h" przed wyrazami  i zamiast "have to", słyszysz ciągle "ave to".

W restauracjach, bankach, wszelkich placówkach, uniwersytetach króluje francuski- co chyba nie jest niczym dziwnym, bo na Boga! Jesteśmy we Francji ;) Dla mnie to uwielbienie dla swojego języka nie jest czymś bardzo negatywnym. Raczej zabawnym! Chyba nawet mogę stwierdzić, że je polubiłam i jest dla mnie nieodłączną częścią francuskiej kultury. Co nie oznacza, że popieram drwiny z turystów, którzy bądź co bądź, zostawiają miliony zasilające francuską gospodarkę. Wszak nie każdy musi być miłośnikiem langue française... I nie każdy musi znać język każdego kraju, który odwiedza.

5. No to dzisiaj grève [strajk]!  

I jutro też. I pojutrze. Obiadu nie będzie, stołówka zamknięta! Strajki pełną parą! :) Dlaczego jest tak mało ludzi pod stołówką? Zazwyczaj są kolejki, niedobry dziś obiad? Na początku byłyśmy naiwne, ale szybko zrozumiałyśmy, że brak ludzi pod stołówką oznacza kolejny strajk pracowników. Francuzi znają swoje prawa i chętnie z nich korzystają. Jak im coś nie pasuje, robią strajk. I po sprawie.

6. Od okienka do okienka...

A mówią, że w Polsce taka biurokracja. Pojedźcie do Francji - tam to się dopiero zdenerwujecie! Odsyłają was od jednego okienka do drugiego. Wszystko po francusku, nic nie czaicie, a załatwić formalności trzeba. I to niejedne... Francuzom nigdzie się nie śpieszy. Jeżeli możesz poczekać na załatwienie sprawy jeden dzień, to nie zaszkodzi, jak poćwiczysz cierpliwość przez miesiąc. Niby są zorganizowani, ale ja mam w nosie takie francuskie zorganizowanie :) Już chyba wolę polskie urzędnicze absurdy, bo chociaż język zrozumiały.

7. Banki zamknięte, poczta zabita dechami. Próżno szarpać za klamkę kościoła. Uwaga!! FRANCUZI JEDZĄ!

Oj, prawda! Chcesz odwiedzić latarnię, a pan zamyka Ci drzwi przed nosem, z uśmiechem stwierdzając, że on ma teraz przerwę na obiad. Proszę wrócić za godzinę! :) Ciężko się na początku przyzwyczaić, że nie wszystko załatwisz o godzinie 12, gdy akurat potrzebujesz wysłać list czy... skorzystać z Bożej łaski- tak, kościoły też zamykają :)


8. Sklepy zamknięte w niedzielę

A jeżeli nie zamknięte, to krócej czynne. Supermarkety- często od 9 do max 14. Niedziela dzień święty, Francuz też odpocząć musi. Przecież nie będą się nam, biedactwa, przemęczać :)


 9. Prawdziwego Francuza szukać ze świecą

Multikulti  na całego. Nikogo nie dziwią burki, wielość języków w tramwaju. Jeszcze trochę, a Francuza trzeba będzie szukać ze świecą. Ojczyzna ludów świata? Chyba nie jest to totalnie abstrakcyjna wizja.


10.  Zapatrzone w siebie Żabojady.

Francuzi zdystansowani- tak głosi wieść narodów. Okazało się jednak, że są mili i otwarci. Są uprzejmi, wbrew stereotypom. Ile w tym szczerości- nie wiem. Bonjour i ca va? rzucone miło na powitanie, jest  na porządku dziennym.
Do słowiańskiej otwartości i luzu jednak wiele im brakuje - chyba po prostu nie umieją wyluzować na całego ;) Są zapatrzeni w siebie i przekonani o swojej wyjątkowości- nie mogę nie zgodzić się z tym stwierdzeniem. 

Francja Mesjaszem narodów? Trochę tak :) Żabie udka jedzą jednak sporadycznie. Ślimaki? Tylko podczas ważniejszych świąt, np. na Boże Narodzenie. Wielu z nich nie lubi tych "typowych" francuskich przysmaków.

11. Bisous!

Faktycznie lubią się całować. Ale nie tak, jak myślicie! :) Bisous to francuski, uroczy zwyczaj krótkich buziaków serwowanych na powitanie i pożegnanie. W zależności od regionu- czasami dwóch czy trzech. Bywa nawet, że czterech! Dziwne, ale urocze. Da się przyzwyczaić, choć mnie na początku kojarzyło się z dzieciństwem i znienawidzonym całowaniem ciotek :)

12. A ser rozpływał się w ustach....

Francuska kuchnia. Przepyszna! Sery, owoce morza, bagietki, pain au chocolat..  Na samą myśl cieknie mi ślinka. Mnóstwo rodzajów serów. I nie zaraz jakoś tak bardzo drogich! Krewetki, homary, fois gras. Każdy znajdzie coś dla siebie. Tęsknię za bagietkowymi śniadaniami i obiadami w stołówce, które śmiało mogą konkurować z mamijnymi ;)




Mogłabym tak jeszcze pisać i pisać- Francja, jak każdy kraj, ma mnóstwo cech niepowtarzalnych i.. magicznych! Miło było trochę cofnąć się w czasie. Mam nadzieję, że przekonałam Was do odwiedzenia tego pięknego kraju.

A tutaj - klik (wersja angielska) - Francja i Francuzi, z przymrużeniem oka.

Może macie jakieś inne skojarzenia związane z Francją? :)  Bisous! :)

4 komentarze:

Viv pisze...

Szczerze mówiąc, to z samą Francją może nie mam bezpośrednio innych skojarzeń, ale czytając, znalazłam wiele podobieństw między Francuzami i Wochami :) do tej pory nie myślałam, że może ich tyle łączyć - np. uwielbienie wina (Włosi zawsze piją lampkę do obiadu, co na początku, tuż po moim przyjeździe tam wydało mi się nieco dziwne, ale szybko się przyzwyczaiłam, a nawet nauczyłam rozróżniać dobre wina od kiepskich;)), sery (pyszności!), różne placówki pozamykane w godzinach obiadu, no i te powitalne/pożegnalne buziaki! ;) teraz jestem już na maksa przekonana, że powinnam się na własnej skórze przekonać, jak to jest i odwiedzić również Francję :)
Ściskam mocno! :)

Anonimowy pisze...

"Mam nadzieję, że dzisiaj będzie łosoś...O nie, znowu strajk!". Bisous dziwaczne, ale przestawiłam się na dwa buziaki, zamiast polskiego pojedyńczego (już miałam kilka wtop :D). Jednym słowem- i tak kocham Francję i wszystkie absurdy i abstrakcje. I wino za 4 euro. I francuskie urocze przekleństwa <3

Natalia pisze...

To zrobimy wymianę! Ty do Francji, ja do Włoch :D Pozdrawiam ;)

Natalia pisze...

Cóż mogę rzec... Merde! :) Tam nawet przekleństwa brzmią ładnie. Szczególnie, gdy się nie rozumie, gdy ktoś kieruje je w naszą stronę :) Co do bisous, też wtopy mnie nie ominęły ;)

Prześlij komentarz