5 rzeczy za które pokochasz Bordeaux.

poniedziałek, 12 stycznia 2015

W Bordeaux wylądowałam przypadkiem. Prawdę mówiąc, to wcale nie chciałam się tu znaleźć- gdy aplikowałam na Erasmusa, miastem docelowym było Nantes. Bordeaux odstraszało poziomem nauczania i tak zwanym „hardkorem” na uczelni. I o ile pogłoski o hardkorze okazały się prawdą, los postawił na swoim i voilà ! Jestem w Bordeaux, mieście pachnącym winem, które przyszło mi pokochać na tyle, że na samą myśl o zbliżającym się nieuchronnym jego opuszczeniu, oczy szklą się łzami, mina rzednie, a serce z rozpaczy głupieje.


Co sprawia, że łatwiej zakochać się w Bordeaux niż w gorącym Włochu czy Hiszpanie, których tu akurat pod dostatkiem? :)

1. WINO

...wino, wino i jeszcze więcej wińska! Wspaniałe jest to, że miasto ma tak charakterystyczną gałąź produkcji, z której znane jest może nie na całym świecie, ale na pewno w całej Europie. Bordeaux kojarzy się ludziom na tyle dobrze, że jeszcze zanim zaplanują zwiedzanie miasteczka – muzeów, parków i tym podobnych obiektów, dużo wcześniej wiedzą, że punktem obowiązkowym jest napicie się „bordowskiego” wina :). Ogromna ilość profesjonalnych chateaux, chętnie zapraszających turystów w swe progi, szerokie zaplecze miejsc, gdzie wina, przy blasku świec, można się napić. Wersja studencka (po taniości) również nie jest złą opcją – wypicie najtańszego winiacza z etykietą „Bordeaux”, wprost z supermarketu również sprawia ogromną radość (sprawdzone).

2. POŁOŻENIE

Fantastyczne. Bordeaux, stolica regionu Akwitanii to wspaniały punkt wyjściowy do podróży - zarówno dla miłośników oceanu jak i gór. Zaledwie pięćdziesiąt kilometrów dzieli miasto od przepięknych plaż nad Oceanem Atlantyckim. Niewiele więcej od największej wydmy w Europie- Dune du Pyla (klik). Wokół Bordeaux rozciągają się też hektary wspaniałych winnic, nieopodal znajduje się jeden z najpiękniejszych regionów Francji- Dordogne. Nieco ponad dwieście kilometrów od miasta wznoszą się już dumne szczyty Midi- Pirenejów. 

 Bordeaux to także bliskość innych krajów- rzut beretem do Andory i do Hiszpanii. 

Cap Ferret


3. MIASTO DLA LUDZI, A NIE PRZECIWKO NIM.

Odnoszę wrażenie, że tutaj ludziom po prostu dobrze się żyje. Bordeaux może i nie jest największą francuską metropolią- ma mniej mieszkańców niż Szczecin. Jednak sam plan przestrzenny miasta jest przyjazny ludziom- samochody nie wjeżdżają w każdy zakątek chodnika czy w każdą najmniejszą uliczkę. Mimo że linia tramwajowa przebiega przez ścisłe centrum miasta- nie przeszkadza to na tyle, aby utrudniało poruszanie się. Bordeaux ma tylko 3 główne linie tramwajowe- uważam, że akurat tutaj jest to liczba wystarczająca. Ogromna liczba ludzi korzysta z miejskich rowerów- są one tutaj bardzo popularne i niedrogie. Miasto jest zielone, bogate w parki, gdzie można odpocząć po pracy lub podczas popołudniowej francuskiej siesty. I te wspaniałe drzewa w środku stycznia! J'adore!:)

Centrum miasta- Plac Quinconces

4. KULTURA, SZTUKA, ROZRYWKA.

Może liczba muzeów nie powala na kolana- ale nie brakuje tu innych rozrywek. Wycieczka do winnicy, przepłynięcie statkiem  przez Garonnę, a może wyjście do kina czy opery? Dużo festiwali, wystaw, artystów. Typowo studenckie miasto. Cały czas coś się dzieje, niezależnie od tego, czy jesteś fanem muzyki klasycznej czy klasycznego „darcia mordy”. Każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. 

Zwiedzamy! Każda pierwsza niedziela miesiąca = darmowe muzea w całym mieście



5. SPECYFICZNY, POŁUDNIOWY KLIMAT.
I bynajmniej nie tylko o warunkach atmosferycznych tu mowa! Choć te są lepsze niż mogłoby się wydawać. Bordeaux- podobno deszczowe miasto, nas rozpieszczało słońcem i upałami prawie do samego końca października. Gdy piszę te słowa na dworze jest ciepło i słonecznie. Deszcz i mgła były – fakt, ale mimo wszystko Bordeaux kojarzyć mi się będzie z ciepłem i słońcem goszczącym się swobodnie w moim pokoju. Gumowce przysłane przez Grażkę na niewiele się zdały :). Jednak to chyba przypadek, bo większość rodowitych Francuzów uważa, że ciepła i słoneczna jesień w Bordeaux w tym roku to nic innego jak zwyczajna pogodowa anomalia. Mi jednak wygodnie jest wierzyć, że to anomalia specjalnie dla nas- żeby jeszcze więcej słońca zagościło w sercu i duszy :).  

Wprost w moje okno ;)

Dość jednak o pogodzie! :) Bordeaux ma specyficzny, południowy klimat- na ulicach i przy domach palmy, ludzie jacyś tacy mało spięci, nigdzie im się nie śpieszy, na wszystko mają czas. I o ile często bywa to bardzo irytujące, ma jednak swój urok. 

Klimat Bordeaux to także Stare Miasto i centrum- bardzo w moim guście. Śliczne, małe uliczki, stare, ale przy tym piękne kamienice, ludzie przesiadujący w knajpkach przy ulicy, tłok, gwar, pełno deskorolek, rowerów, biegaczy nad Garonną, a gdy jest cieplej- młodzieży leniwie pijącej wino nad Mirroir d'Eau, ukochany francuski wokół... i to mi wystarczy, aby czuć ogromny smutek i żal, że za kilkanaście dni Bordeaux i kochana (mimo wszystkich swych dziwactw) Francja pozostanie tylko wspomnieniem.

Miroir d'eau- jedno z najbardziej znanych miejsc Bordeaux
Jedna z niewielu nowoczesnych konstrukcji w centrum miasta
Katedra Saint-Andrea
Najdłuższa i najbardziej zatłoczona ulica Bordeaux- St. Catherin
Zamglone Bordeaux


1 komentarze:

Anonimowy pisze...

Ostatnie zdanie mnie dobiło :( Ja zostaję w Bordeaux i we Francji, nigdzie się stąd nie ruszam!!!!!

Prześlij komentarz